13.07.2024 Przerwa
Wsłuchiwanie się w słowa i obserwowanie napływających skojarzeń wciąż mnie zaskakuje. Wystarczy tym zwyczajnym, codziennym słowom poświęcić chwilę uwagi, by dostrzec niezauważane wcześniej sensy, oczywistości, ciekawe powiązania. Tak też było w przypadku słowa, które stało się tematem dzisiejszego odcinka. Zaczęło się od tego, że ze kilku różnych powodów postanowiłam zrobić przerwę od pisania tekstów na Dzień Dobrego Słowa. Lipiec, lato, przerwa wakacyjna, przerwa urlopowa, a więc ogólnie okoliczności, które sprzyjają nieobecności. Tutaj sama jestem sterem, żeglarzem, okrętem, więc nie potrzebuję usprawiedliwienia. Poczułam jednak, że mnie samej czegoś brakuje tego trzynastego dnia miesiąca, a nie miałam przygotowanego żadnego szkicu, ani nawet pomysłu, gdyż przez wiele dni zaabsorbowana byłam innymi rzeczami. Wytłumaczyłam sobie, że przecież nie chciałabym robić niczego na siłę, poza tym nawet jak się coś zacznie, to wcale nie trzeba tego robić bez przerwy. Zaraz, zaraz… bez czego? No bez przerwy. Hmm, wcześniej postanowiłam, że w lipcu będzie przerwa, i to słowo „przerwa” dość natarczywie zaczęło zwracać na siebie uwagę jako ciekawy temat. Samo w sobie absolutnie zwyczajne, powszechne i neutralne, przypuszczam że istnieje tyle samo skojarzeń pozytywnych co negatywnych. Przerwy w szkole to zabawa i radość, przerwy w pracy - czas na odpoczynek, czy to tylko chwila na wyjście do łazienki, na kawę czy dłuższy urlop. Lecz nie wszystkie przerwy są tak pożądane, choćby przerwy w dostawach prądu czy wody.
Chociaż słowo „przerwa” nie ma
bezpośredniego związku z kwestią pozytywnego języka to jednak postanowiłam go
przytoczyć i zwrócić uwagę na to, że można w dobry sposób wykorzystywać przerwy.
Czasem dzięki takim nieplanowanym
przerwom można bardziej docenić to co mamy, otwierać się na nieznane, wychodzić
z rutyny, uczyć się nowego. W taki sposób podeszłam do mojej ostatniej przygody,
gdy po wielu latach, wysłużony, wypełniony dyskami i plikami padł mój komputer,
przez kilka dni odzyskiwałam dostępy, skupiałam się na tym co ważne, czego będę
potrzebowała, nie rwałam szat, nie dramatyzowałam, nikt nie ucierpiał ani nie
stracił, no może jakieś stare notatki, linki dawno nie używane i trzeba było
poświęcić trochę czasu. Takie rzeczy się dzieją, po prostu, niezależnie od nas.
Dziś było gorąco, usiadłam na
chwilę pod drzewem by zrobić sobie krótką przerwę od ekspozycji na słońce, krążyło
wokół mnie to słowo "przerwa', przypomniałam sobie też, że występuje ono w
szczególnie ważnej odsłonie jako „przerwa między bodźcem a reakcją”, decyzja jak się zachować, czyli ważny element
charakteru człowieka.
Odpoczywając pod tą sosną w pewnym momencie kątem
oka zobaczyłam coś ciekawego, myślałam że to ptak, ale jakiś taki lekki,
okazało się że to motyl, piękny paź żeglarz, pozwolił się sfotografować i zachęcił by
jednak napisać ten post, a ja uśmiechnęłam się do tych moich wcześniejszych
myślach o żeglarzu i okręcie.
Czyli przerwy nie było, bo wolałaś wrócić do rytmu, do rutyny. Lubię rytm i rutynę, myślę, że jeżeli szczególnie rutyna ma sens, to potrafi być zbawcza...
OdpowiedzUsuńCenna uwaga o sensowności rutyny, jeśli jest pozytywna to ma dobry, a nawet kojący wpływ. A przerwy różnego rodzaju i tak się pojawiają w życiu, planowane albo i nie. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń