13.11.2023 Dom
Słowo „dom” samo w sobie jest neutralne, ani pozytywne ani negatywne. Ma ono ogromną pojemność skojarzeniową, znaczeniową, emocjonalną. Wiąże się z tym co podstawowe, istotne, nasze, swoiste. To konkretne miejsce w przestrzeni fizycznej i zarazem stan umysłu, bardzo osobisty.
Ileż to razy dziennie wymawiamy
to słowo, dosłownie i w przenośni, splatając kwestie fizyczne i niematerialne,
bo przecież nasze życie jest wielowymiarowe. Choćby taka podstawowa funkcja mieszkania
jak zapewnienie bezpieczeństwem jest też warunkiem psychicznego komfortu.
Bez względu na to czy, czy
mieszkamy w wielkim domu czy w wynajmowanym pokoju to powrót do domu, do siebie,
oznacza to samo. Jest czymś takim przyjemnie oczywistym jak odłożenie kluczy, zdjęcie
butów, kurtki, własne miejsce, łóżko, kubek. Powroty codzienne i takie z
dalszych wyjazdów łączy poczucie wejścia we własne sprawy i znany puls
balansowania między odpoczynkiem a zadaniami do wykonania, między krzątaniem,
gotowaniem, snem, pracą, płynnie, naturalnie, zwyczajnie.
No to jesteśmy w domu – to
wyrażenie oznacza znalezienie rozwiązania, zrozumienie sytuacji. W symboliczny sposób domem określa
się także ludzki umysł, każdy jest inaczej urządzony, bywa że nie zawsze jest
równo pod sufitem, bywa że niektóre pomieszczenia są zamknięte i niedostępne
nawet dla właściciela i dopiero poznawanie siebie może być kluczem do ukrytych
komnat, zamieszkiwanych przez różnych lokatorów. Warto zajrzeć do każdego
pokoju, odwiedzić i przytulić zalęknione dziecko, zakwestionować władzę
bezwzględnego krytyka, ukochać bliskich, podziękować nauczycielom, zrobić
porządki w szafach z w przekonaniami i odkryć dużo nowej przestrzeni.
Metafora domu wykorzystywana jest
nie tylko do określania umysłu, ale także ciała, będącego tymczasowym domem dla
nieśmiertelnej duszy. Kiedyś spotkałam się z takim zdaniem, że warto dbać o
swoje ciało, aby dusza chciała w nim zostać na dłużej.
Na dzień dobrego słowa w
listopadzie wybrałam słowo dom i zachęcam do dobrych myśli na temat swojego
domu i własnych, osobistych skojarzeń z tym tematem.
A skoro to listopad i temat domu
to przytoczę jeszcze cudowne zdanie z książki mojego dzieciństwa, którą po
latach odkrywam ze wzruszeniem,
zachwytem i podziwem.
Spokojne przechodzenie jesieni w zimę wcale nie
jest przykrym okresem. Zabezpiecza się wtedy różne rzeczy, gromadzi się i chowa
jak największą ilość zapasów. Przyjemnie jest zebrać wszystko, co się ma, tuż
przy sobie, możliwie najbliżej, zmagazynować swoje ciepło i myśli i skryć się w
głębokiej dziurze, w samiutkim środku, tam gdzie bezpiecznie, gdzie można
bronić tego, co ważne i cenne, i swoje własne.
Tove Jansson „Dolina Muminków w
listopadzie”
1.
Komentarze
Prześlij komentarz